Wiza
Istnieje coś takiego jak wiza do Tajlandii, ale można również otrzymać coś, co nazywa się zwolnieniem z obowiązku posiadania wizy. Wjeżdżając do kraju drogą lądową można takowe uzyskać dwa razy w ciągu roku, natomiast wlatując, dowolną ilość razy w ciągu roku. Zwolnienie z obowiązku posiadania wizy oznacza, że będziemy mogli przebywać w kraju 30 dni i jedyne, co trzeba zrobić, to wypełnić krótki formularz na przejściu granicznym. Formularz ten zostaje z nami na cały okres pobytu, a przy wyjeździe z kraju jest odbierany przez celników. Nie byłam proszona o okazanie biletów powrotnych ani dowodów posiadania odpowiedniej ilości gotówki.
Przejścia graniczne
Malezja – Tajlandia (Wang Kelian – Wang Prachan): Wypełnia się krótki formularz z danymi osobowymi, który zostaje w paszporcie, gdzie oprócz niego wbijana jest pieczątka wjazdowa.
Tajlandia – Birma (Mae Sot – Myawaddy): Wyjeżdżając odbierany jest formularz z paszportu oraz wbijana pieczątka wyjazdowa. Wjeżdżając ponownie powtarza się rytuał wypełnienia formularza oraz otrzymania pieczątki wjazdowej.
Tajlandia – Laos (Chiang Khong – Huay Xay): Odbierany jest formularz z paszportu i wbijana pieczątka wyjazdowa.
– Ruch uliczny jest lewostronny.
– Drogi są zwykle w bardzo dobrym stanie. Nawet te boczne są zawsze asfaltowe i równe.
– Wjazd i wyjazd z Bangkoku okazały się dużo mniej bolesne niż można by się tego spodziewać. Wystarczy zjechać z głównej drogi.
– Trasa między Mae Hong Son i Chiang Mai, czyli trasa 1864 zakrętów jest moim zdaniem trochę przereklamowana. Panuje na niej spory ruch i wdycha się dużo spalin. Dużo przyjemniej było mi jechać przez wcześniejszy odcinek między Mae Sot a Mae Hong Son. Piękne widoki, a ruch znikomy.
– Ludzie są życzliwi, ale poza turystycznymi mekkami, stosunkowo trudno napotkać kogoś, kto mówiłby po angielsku.
– Wchodząc do sklepików i biur zdejmuje się buty (zwyczaj nie obowiązuje w dużych turystycznych miejscowościach).
– Bankomaty są wszędzie i działają.
– Internet działa sprawnie i zasięg jest prawie wszędzie. Popularne jest również WI-FI, dostępne w barach, kafejkach itp.
– Dużo jest psów.
– Jedzenie jest tanie i smaczne. W turystycznych miejscowościach ceny rosną.
– W Chiang Mai mieści się świetny sklep rowerowy Triple Cats Cycle, w którym udało mi się (wreszcie!) znaleźć opony i dokonać porządnego przeglądu roweru.
– Usługi dentystyczne są dużo tańsze niż w Polsce, a ich jakość jest na podobnie wysokim poziomie.
– Jest tu mnóstwo turystów, więc polecam dobrze się zastanowić nad tym, czego od Tajlandii chcecie. W przeciwnym razie łatwo tu o pobyt wyłącznie w turystycznych gettach. A jest tu takich dużo.