Formalności związane z wyrobieniem wizy do Iranu mogą w pierwszej chwili człowieka przerazić, w praktyce jednak wszystko idzie gładko. Najlepszym źródłem informacji i wskazówek krok po kroku jest www.caravanistan.com , a to zapis moich doświadczeń.
Poparcie wizowe
LOI – wyrabiany przez key2persia (33€). Dobry kontakt, brak problemów. LOI otrzymałam po 7 dniach roboczych. Po otrzymaniu LOI ma się miesiąc na udanie się do wskazanego konsulatu po odbiór wizy. Podobno nie należy się przyznawać do zamiaru podróżowania rowerem, wypełniając formularz aplikacyjny.
Wiza
Konsulat w Erzurum (Turcja) – dwie kopie paszportu, dwa zdjęcia (bez hidżabu w przypadku kobiet), opłata dokonana w okolicznym banku (75€) i formularz wypełniony na miejscu (potrzebny będzie adres jakiegoś hotelu w Iranie – ja nie dokonywałam żadnych rezerwacji, tylko wpisałam dane hotelu). Wizę dostałam po 10 minutach oczekiwania tego samego ranka. Całość formalności trwała ok.1 godziny (styczeń 2017).
Przedłużenie wizy
Jazd – dwie kopie strony z danymi z paszportu oraz dwie kopie irańskiej wizy i pieczątki wjazdowej, dwie kopie formularza wypełnionego na miejscu, dwa zdjęcia (bez hidżabu), 345 000 riali wpłaconych w okolicznym banku + 5000 riali opłaty na miejscu. Całość formalności trwała ok. 1,5 godz., turyści są wpuszczani poza kolejką. Rozważono moją prośbę o wydanie przedłużenia na 60 dni, ale została ona odrzucona. Uznano, że zdążę dojechać na rowerze do Mashhadu i tam wyrobić kolejne przedłużenie.
Mashhad – dwie kopie strony z danymi z paszportu oraz dwie kopie irańskiej wizy i pieczątki wjazdowej, dwie kopie formularza wypełnionego na miejscu, dwa zdjęcia w hidżabie, 345 000 riali wpłaconych w okolicznym banku. Urząd paszportowy jest ogromny, zapchany ludźmi i zawalony stertą afgańskich paszportów. Nikt nie mówi po angielsku i nikt się nikim nie przejmuje. Musiałam wystać się bez końca w różnych kolejkach i wracać trzy razy. Przedłużenie dostałam w końcu wyłącznie dlatego, że za ostatnim razem dużo nakłamałam. Nie polecam.
Przejścia graniczne
Turcja – Iran: (Gurbulak – Bazargan) Wbicie pieczątki wjazdowej i kilka pytań ogólnych (zawód, cel podróży) poszło bardzo szybko i sprawnie. Dużo szybciej niż przy wjeździe do Turcji. Nikt nie interesował się moim rowerem.
Iran – Turkmenistan: (Sarakhs) Przy wyjeździe z Iranu trzeba rozpakować bagaże (pobieżnie) i pokazać celnikowi zawartość sakw. Urzędnik był nieobecny, gdy się tam zjawiłam i czekałam na niego prawie godzinę. Wbicie pieczątki wyjazdowej to już czysta formalność.
Podróżowanie rowerem
Wbrew różnym informacjom płynącym z Iranu NIE MA ŻADNYCH PRZESZKÓD, ŻEBY KOBIETY PODRÓŻOWAŁY TU ROWEREM, NAWET SAMOTNIE. Nie jest to popularne wśród Iranek, jedna z nich przyznała, że mąż jej zabrania, ale w dużych miastach dziewczyny na rowerach jeżdżą. NIGDY nie zdarzyło się, żebym ja miała z tego powodu jakiekolwiek problemy. Przemierzanie przeze mnie Iranu rowerem było też zawsze akceptowane słowa sprzeciwu przez policję.
Policja
Moje kontakty z przedstawicielami władz były dość liczne w Iranie, ale od razu zapewniam, że wszyscy policjanci, których tu spotkałam byli dla mnie nieskazitelnie mili i uprzejmi.
Bywałam zatrzymywana na drogach przez przejeżdżające patrole (prośba o okazanie paszportu, spisanie danych, pytanie skąd i dokąd jadę). Bywało, że w mniejszych miejscowościach mieszkańcy przed umieszczeniem mnie na noc w karawanseraju, guesthousie czy pokoju przy meczenie odsyłali mnie najpierw na posterunek w celu zameldowania się (kserowanie paszportu, pytanie skąd i dokąd jadę). Dwa razy policja znalazła mi miejsce na noc, gdy w miasteczku nie było hotelu. Raz zdarzyło się, że moje plany nocowania u ludzi zostały przez policję storpedowane i zostałam „uprzejmie zmuszona” do wzięcia taksówki do najbliższego miasta z hotelem (30km) i nocowania tamże (załatwili, że za darmo z powodu moich narzekań). Raz policyjny radiowóz jechał za mną przez 50km, żebym na pewno dotarła do miasteczka z hotelem i tam spała. Nigdy natomiast nie bywałam zatrzymywana na policyjnych posterunkach drogowych na rogatkach miast.
Noclegi
Oficjalnie nie wolno tu nocować poza hotelami lub innymi miejscami przeznaczonymi do przyjmowania podróżnych, dlatego w przypadku nocowania „po ludziach” nie należy się do tego przyznawać w kontaktach z policją.
Nocowanie w domach zwykłych Irańczyków jest jednak fajniejsze i gwarantowane wszędzie tam, gdzie tylko ludzie mieszkają, bo Irańczycy są bardzo gościnni. Nigdy nie odmówiono mojej prośbie i zawsze była ona traktowana jako coś zupełnie naturalnego. Raz nawet wpuszczono mnie do domu i przygotowano miejsce do spania, bo w pierwszej chwili gospodyni myślała, że chcę sobie po prostu poleżeć i odpocząć. I to też potraktowano w sposób zupełnie naturalny.
Ruch uliczny
Drogi w Iranie są dobrej jakości i jakoś nigdy nie wytrzęsło mnie na tyle, żebym to sobie na trwałe zanotowała w pamięci. Często jechałam szerokim, asfaltowym poboczem, a jeśli takiego nie było, to można było zjechać na chwilę na pobocze szutrowe. Często również bywało, że przeciwny pas ruchu oddzielony był kilkunastoma metrami przerwy. Drogi wiejskie to zwykle drogi bite, co tu oznacza piaszczyste.
Drogowskazy najczęściej wskazują nazwy miejscowości i odległości zarówno w irańskich robaczkach jak i po angielsku.
Ruch uliczny, który zaatakował mnie po prawie miesięcznej przerwie od roweru na początku wydał mi się całkowicie szalony, ale potem się przyzwyczaiłam. Trzeba uważać, nasłuchiwać klaksonów ostrzegawczych, a w miastach umieć manewrować patrząc jednym okiem w lusterko, a drugim przed siebie i dookoła. Kierowcy zaparkowanych aut otwierają drzwiczki nie patrząc, czy coś jedzie z tyłu. Tradycyjne zasady ruchu drogowego są tu traktowane bardzo umownie. Raczej przebija się zasada pierwszeństwa i wielkości. Jadąc rowerem należy być przewidywalnym dla innych kierowców albo ich przepuścić. I pamiętać, że inni kierowcy są całkowicie nieprzewidywalni. Manewry typu skręcanie w prawo z wewnętrznego pasa ronda są tu na porządku dziennym.
Ceny
Ceny w sklepach (spożywczych, bo nie mam tu na myśli kramików z pamiątkami), restauracjach i na dworcach autobusowych są stałe. Opłaty za przejazd autobusem, gdy dosiadamy się w trasie bez biletu i trzeba zapłacić konduktorowi czy opłaty za taksówki rzucane są „na twarz”, więc należy poznać wcześniej obowiązujące stawki i nie dać się wrobić. W hotelach warto się targować.
Odległości
Iran jest ogromny, a ta jego część, którą przejechałam rowerem, była pustynna. Odległości od jednego miasteczka do drugiego bywają duże i należy to uwzględnić w rowerowych planach. Tu się nie wpadnie na kawę czy herbatę co 10km i nie kupi przekąski gdzie bądź.
Przypomnę też oczywistą oczywistość: muzułmanie przed modlitwą dokonują obowiązkowych ablucji. Ergo, koło meczetu zawsze jest toaleta.
Na ulicach miast, bazarach, przy meczetach, na dworcach autobusowych spotyka się często kraniki z pitną wodą. Trzeba się rozglądać za metalowym pudłem ponad metrowej wysokości.
Sklepy zaopatrzone są w podstawowe produkty spożywcze, wśród których z suchego prowiantu można znaleźć wszelakie puszkowane dobra (w tym tuńczyka), zupki chińskie, a nawet, jak się dobrze poszuka, Nutellę produkowaną w Polsce. Z przekąsek na szybko dostępne są niedobre paczkowane muffinki, więc lepiej zaopatrzyć się w dużo smaczniejsze lokalne słodycze. Przydrożne sklepy często sprzedają też gorącą herbatę. Rozpoznacie to po stojącym na zewnątrz wielkim metalowym kotle z kranikiem, w którym gotuje się woda. Czasem można też w nich zjeść smażone jajka.
Strój
Kobiety muszą tu chodzić porządnie zasłonięte. W moim przypadku nie nastręczało to jednak wielkich kłopotów, bo z powodu pogody i tak nosiłam długie spodnie i kurtkę. Jedynymi dodatkowymi elementami stroju były luźna, letnia sukienka noszona na spodniach jako tunika zasłaniająca tyłek i buff na głowie (wygodniejszy w trasie niż zwykły szal).
Pieniądze i internet
To, że do Iranu należy wziąć całość potrzebnej gotówki, wiedzą wszyscy. Bankomaty, pomimo zniesienia sankcji, podobno dalej są niedostępne dla zachodnich kart kredytowych, choć nie testowałam. Dolary czy euro można bez problemu wymienić w kantorach lub bankach.
Internet w dużych miastach dostępny jest we wszystkich lokalach dla turystów. W mniejszych miasteczkach czasem bywa (restauracje, sklepy), a czasem nie. U ludzi w domach jest podobnie. Zależy, do kogo się trafi. W razie pilnej potrzeby można próbować zajrzeć do jakiegoś biura.
Fotografowanie
Kobiety w Iranie pozują do zdjęć z przyjemnością, niechętnie albo wcale i warto wykazać się pewną wrażliwością kulturową w tej kwestii.
Przede wszystkim żadna kobieta nie pozwoli sobie zrobić zdjęcia bez odpowiedniego stroju. Nawet będąc w czyimś domu, gdzie kobiety chodzą w normalnych ubraniach, prośba o zrobienie zdjęcia wiąże się z chwilą przygotowań do sesji, bo wszystkie przedstawicielki płci żeńskiej muszą udać się po hidżaby i przywdziać odpowiedniej długości ubrania.
Na ulicy kobiety przypadkowo wchodzące w kadr, widząc mnie z aparatem przy oku, czasem zasłaniały twarze czadorem albo odwracały się od obiektywu. Na pewno bardziej elegancko jest dać im chwilę na reakcję przed cyknięciem zdjęcia.
Zdarzało się również, że moje prośby o uwiecznienie gospodyni na pamiątkowym zdjęciu były odrzucane.
Zwierzęta
Psów prawie nie ma. Czasem tylko można napotkać jakieś wałęsające się wokół wiosek egzemplarze czy psy pasterskie lub stróżujące. Wszystkie one mają typowo irańskie nastawienie – przyjazny stosunek do gościa.
Na pustyni można spotkać dzikie wielbłądy, ale trzeba się ich naszukać.
Kobieta w Iranie
Irańczycy są bardzo życzliwi, gościnni i pomocni. Oferują przybyszowi wszystko co mogą, a gdy zwrócić się do nich z jakąś konkretną prośbą, staną na głowie, żeby człowiekowi ułatwić życie.
Niemniej, jako dziewczynie podróżującej w pojedynkę, przytrafiały mi się też sytuacje mniej sympatyczne. Zdarzało się, że faceci, mówili do mnie: „Daj mi tę noc” i chyba należy to zakwalifikować jako podryw na specyficzny, irański „romantyzm”. Stanowcze „nie” było zawsze doskonale rozumiane i respektowane. Zdarzało się również, że pokazywano mi w międzynarodowym języku gestów, że fajnie by było, jakbyśmy tu się zatrzymali razem na kwadransik. Lodowata obojętność okazywała się dużo skuteczniejsza niż głośne zwyzywanie po polsku. W sumie nigdy nie były to sytuacje groźne, choć na pewno irytujące.
Słowniczek
Wjeżdżając do Iranu, wkraczacie do kraju niezrozumiałych hieroglifów, co oznacza, że, poza głównymi miastami, gdzie istnieją dla turystów napisy po angielsku, nie odczytacie nawet, która toaleta jest damska, a która męska. Warto jednak nauczyć się cyfr, które, w przeciwieństwie do zwykłego alfabetu, pisane są jak u nas, od lewej do prawej.
Salam – Dzień dobry
Mersi/Mamnun – Dziękuję
Hoda hafez – Do widzenia
Are – Tak
Na – Nie
Hub – Dobry
Hane/Manzel – Dom
Czadyr – Namiot
Doczarhe – Rower
Kodża – Gdzie?
Czand – Ile?
Lahestan – Polska
Bozorg – Duży
Kucik – Mały
Heili – Dużo
Kam – Mało
Nafar – Osoba/Ludzie
Ab – Woda
Tohmemorg – Jajka
Morg – Kurczak
Garm – Ciepło
Sard – Zimno
Mostarim – Prosto
Nemifahmam – Nie rozumiem
Nemidunam – Nie wiem
Mihoram – Chcę
Hastam – Jestem
Dorim – Mam
Dusteram – Lubię
Ruz – Dzień
Szab – Noc
Arzan – Tani
Geran – Drogi
Dur – Daleko
Nazdik – Blisko
Ziba – Piękny
Esm – Imię
Sol – Rok
Joanna, dzięki serdeczne za info praktyczne. Ja dopiero bede przez Iran jechac, ale chce tylko dodać – spotkałam dwie czy nawet trzy dziewczyny jadące solo przez Iran, które wyjechałay zeń w te pędy ze wzgledu na molestowanie ze słowami – nigdy wiecej. Zatem no.. moze być różnie. Pozdrower, Ewcyna
Jak pisałam, zaczepianie się zdarza i nie jest sympatyczne. Dla mnie jednak ilość pozytywnych doświadczeń, które wywiozłam z Iranu, przewyższa irytację związaną z paroma dupkami.
Jestem pełna podziwu dla twojej determinacji, chęci poznania nowego i wiary w ludzi, oby przygoda trwała jak najdłużej , pozdrawiam z Poznania:). Ewelina.
ps. Spotkaliśmy Ciebie wraz z koleżanką na drodze Chorwacja -Czarnogóra, koło września, jak zmieniałyście oponę w rowerze:)
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.